Mój zapach elegancji

Hej!
Wybyłam nad morze, jednak postanowiłam nie zostawiać Was tak bez niczego :). Wprawdzie nie jestem mistrzem opisywania zapachów jak Ruda, jednak staram się jak mogę! Dzisiejszy zapach towarzyszy mi od dłuższego czasu i jest ze mną w wielu ważnych chwilach. Dodaje mi pewności siebie, to z nim się broniłam, zdawałam egzaminy, uczestniczyłam w wielu uroczystościach. Z tym zapachem czuję się elegancką kobietą, która może wszystko!


Nie wiem jak Wy, ale ja lubię Heidi Klum. Od zawsze wydawała mi się przesympatyczna, ma taki życiowy luz. Do tego jest piękna i zabawna. Więc gdy zobaczyłam ten zapach w CND w Rossmanie wiedziałam, że musi być mój. Takim też sposobem kupiłam go za ok 60 zł (a właściwie W. mi kupił bo akurat w tamtym momencie byłam spłukana ;p).

Opis zapachu według producenta:
W 2012 roku Heidi Klum zaprezentowała swój trzeci zapach, który otrzymał nazwę Shine Rose. Ta woda toaletowa inspirowana jest radosnym i zabawnym charakterem Heidi Klum, jej spokojną aurą. Zapach jest uosobieniem optymizmu, beztroski, elegancji i zmysłowości – zapach róż przenika całość tej kompozycji. Zrelaksuj się i oddychaj głęboko – ten zapach Cię dosłownie pochłonie.

Głowa perfum Heidi Klum Shine Rose:
płatki róży, rumianek, passiflora 

Serce perfum Heidi Klum Shine Rose:
poziomka, liczi, fiołek 

Baza perfum Heidi Klum Shine Rose:
paczula, drewno cedrowe, wanilia


A to wszystko w prostym ale ślicznym flakoniku, który wspaniale prezentuje się na półce: 


A teraz pora na moje wrażenia!
Gdy użyję tych perfum wokół mnie roztacza się słodki, jakby owocowy aromat, który wywołuje uśmiech na twarzy. To chwila, w której mogę sobie powiedzieć: teraz na pewno dam radę! Unoszę głowę wysoko i jestem gotowa na wszystko co ma się wydarzyć. Biorę torebkę i wychodzę z domu, to ten moment gdzie strach na chwile odpuszcza (mówiłam Wam, że używałam ich do egzaminów i obrony :p) a ja jestem skoncentrowana na działaniu. Wraz z rozwijaniem się zapachu na moim ciele zmienia się mój nastrój. Słodko - owocowa słodycz przechodzi w kwiatową. Fiołek zatopiony w wanilii z jedną nutką poziomki. Taki poziomkowy akcent, dzięki któremu nadal nie jest mdło, za to robi się odrobinę lżej (mi na duszy też). Z tą fazą mogłabym się bawić do rana, bo z niewiadomych przyczyn kojarzy mi się z tańcem (jakie ja mam dziwne skojarzenia...). Na koniec zapach zmienia się w uwodzicielski uśmiech z obietnicą słodkiego pocałunku. 

Całość jest bardzo kobieca, intrygująca. Jak dla mnie zapach idealny dla kobiety w każdym wieku. Wbrew nazwie nie czuć w nim róży, za to całą gamę innych doznań. Utrzymuje się na skórze przez parę godzin, na ubraniach zdecydowanie dłużej. Ja go uwielbiam bo jest też moim zapachem zwycięstwa, zawsze dawałam z  nim radę ;).


Znacie ten zapach?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)