Hej!
Przepraszam, przepraszam, przepraszam, że tak porzuciłam bloga na cały tydzień prawie. Obwiniać mogę tylko i wyłącznie siebie... no i maliny, które to zaprzątały moją uwagę całymi dniami i wysysały z energii życiowej przez co nie byłam w stanie posta napisać a nawet komentować...
Wybaczcie!
Za to dziś przychodzę do Was z recenzją produktu nie byle jakiego!
Dziś będzie o szpreju, szpreju z szungitem! (szprej jest formą zamierzoną ;))
A więc oto on:
Ładna butelka, ładna ;) Z kamyczkiem nawet.. A kamyczek ten zwie się szungit, co to cuda wyczynia, chcecie wiedzieć jakie? Zajrzyjcie TUTAJ
Tylko, że przez kamyczek i jego okruszki psiukacz się popsuł szybciuteńko :(, musiałam przelewać szprej do innej buteleczki już bez kamyczka i teraz działa wszystko jak ta lala.
Ale do rzeczy!
W tytule twierdzę, że płyn ten o zapachu takim trochę męskim, trochę ziołowym, ale nie przytłaczającym sprawia, że moje włosy są piękne. I tak jest, wierzcie mi na słowo.
BO:
gdy tylko użyje tego szpreja przed myciem na przynajmniej godziny pół (a najlepiej na całą noc) moje włosy są: dociążone, błyszczące, miękkie, świetnie się układają, mogę je dotykać i dotykać! Taakie cuda!
Szkoda mi tylko, że na skórę głowy nie działa, ale może za krótko używałam, zamówiłam kolejne opakowanie więc się przekonam jak to będzie ;) Pewne jest jedno - skóra głowy nie podrażniona.
Zmywa się z łatwością, kusi mnie by zmyć go tylko wodą bo podczas moczenia włosów przed myciem moje włosy po nim są tak śliskie jakbym użyła jakiejś mocno silikonowej odżywki.. Ale jeszcze się nie odważyłam...
Wady? Wydajność, by pokryć cale włosy me, które sięgają już trochę za łopatki muszę tego płynu jednak napsiukać, a stacjonarnie dostępu do niego nie mam niestety...
Cena? Ok 16 zł, za taki efekt jak najbardziej w porządku. Będę do niego powracać po wieki ;).
Przepraszam, przepraszam, przepraszam, że tak porzuciłam bloga na cały tydzień prawie. Obwiniać mogę tylko i wyłącznie siebie... no i maliny, które to zaprzątały moją uwagę całymi dniami i wysysały z energii życiowej przez co nie byłam w stanie posta napisać a nawet komentować...
Wybaczcie!
Za to dziś przychodzę do Was z recenzją produktu nie byle jakiego!
Dziś będzie o szpreju, szpreju z szungitem! (szprej jest formą zamierzoną ;))
A więc oto on:
Ładna butelka, ładna ;) Z kamyczkiem nawet.. A kamyczek ten zwie się szungit, co to cuda wyczynia, chcecie wiedzieć jakie? Zajrzyjcie TUTAJ
Tylko, że przez kamyczek i jego okruszki psiukacz się popsuł szybciuteńko :(, musiałam przelewać szprej do innej buteleczki już bez kamyczka i teraz działa wszystko jak ta lala.
Ale do rzeczy!
W tytule twierdzę, że płyn ten o zapachu takim trochę męskim, trochę ziołowym, ale nie przytłaczającym sprawia, że moje włosy są piękne. I tak jest, wierzcie mi na słowo.
BO:
gdy tylko użyje tego szpreja przed myciem na przynajmniej godziny pół (a najlepiej na całą noc) moje włosy są: dociążone, błyszczące, miękkie, świetnie się układają, mogę je dotykać i dotykać! Taakie cuda!
Szkoda mi tylko, że na skórę głowy nie działa, ale może za krótko używałam, zamówiłam kolejne opakowanie więc się przekonam jak to będzie ;) Pewne jest jedno - skóra głowy nie podrażniona.
Zmywa się z łatwością, kusi mnie by zmyć go tylko wodą bo podczas moczenia włosów przed myciem moje włosy po nim są tak śliskie jakbym użyła jakiejś mocno silikonowej odżywki.. Ale jeszcze się nie odważyłam...
Wady? Wydajność, by pokryć cale włosy me, które sięgają już trochę za łopatki muszę tego płynu jednak napsiukać, a stacjonarnie dostępu do niego nie mam niestety...
Cena? Ok 16 zł, za taki efekt jak najbardziej w porządku. Będę do niego powracać po wieki ;).