Pacifica - egzotycznie pod prysznicem

Hej Kochani!
Przepraszam Was bardzo, że tak mnie mało... Ale nie uwierzycie jaki pech mnie ostatnio spotyka. Najpierw złapałam przeziębienie, które przeistoczyło się w chore zatoki. Gdy wyleczyłam zatoki zaczęła mi rosnąć kolejna 8... I mam powtórkę z wakacji, czyli zaciśniętą szczękę, ból przy przełykaniu, ciągły ból, nie śpię za dobrze, ropa mi się sączy i mam ciągle niesmak w ustach... Biorę antybiotyk na stan zapalny (bo ta 8 nie ma miejsca by rosnąć, więc narobiła mi niezły bałagan) i męczę się bardzo. Na szczęście opuchlizna z twarzy już zeszła... Mam nadzieję, że teraz rozumiecie, dlaczego tak nieszczególnie się udzielam kosmetycznie.
Dziś jest już troszkę lepiej, mam nadzieję, że obejdzie się już bez środków przeciwbólowych bo mój brzuch ledwo to wszystko wytrzymuje mimo bogatego wspomagania. I przespałam całą noc! Taki luksus, pierwszy raz od tygodnia :) Więc nadrabiam zaległości i opowiem Wam dzisiaj o cudownej mydlanej kostce marki Pacifica.


Kolorowy kartonik a w nim wielka kostka (170g) obtoczona jeszcze folijką. Czyli w sumie taki mydlany standard ;) Grafika na kartoniku bardzo prosta, ale to nie ona jest tutaj ozdobą a samo mydło. Zatopione są w nim drobiny, które nie mają żadnych właściwości masujących czy ścierających za to pięknie się prezentują... Mydło to jest nie tylko ozdobą łazienki, ale od razu robi za odświeżacz powietrza ;) Od razu czuć jego zapach po wejściu, a podczas kąpieli jest cudownie intensywny. I to poprawia humor gdy chlapa za oknem tak jak dziś! Na prawdę człowiek sam się uśmiecha gdy poczuje tę egzotyczną mieszankę. Owocowy raj - słodkie mango, orzeźwiający grapefruit. Razem dają moc odświeżenia, pobudzenia i czystości.
 

Mydło mimo swojej wielkości dobrze trzyma się w dłoni (ale jak ktoś nie chce tak dużej kostki wystarczy przekroić na pół i sprawa rozwiązana). Piana nie jest obfita, za to taka śliska - dzięki czemu nie trzeba jej wiele bo po prostu z łatwością ślizga się po ciele. Zmywa świetnie bród i nie podrażnia (nawet oczu). Dzięki takiej pianie jest też świetnym rozwiązaniem przy depilacji. To jedno z tych cudownie uniwersalnych mydeł!


Dla mnie najważniejsze jest, że moja skóra po kąpieli nie jest wysuszona na wiór, nie jest ściągnięta i swędząca (tak mam często, witajcie w moim świecie...) . Nie jest też jednak nawilżona - nie ma tak łatwo ;) 

Mydło zaskakuje tym, że się nie 'ciapcioli'. Zmniejsza swoją objętość bez rozmiękania i gubienia farfocli. Chętnie korzysta z niego też moja mama - tak samo jak ja pokochała jego zapach i fakt, że nie podrażnia skóry.


Ogólnie nie przepadam za mydłami glicerynowymi, ale mydła Pacifica to prawdziwe, naturalne cudeńka. Anulko, dziękuję Ci Kochana za tą cudowną kostkę! Na prawdę ostatnimi czasy to ona poprawia mój humor :*

Gdyby ktoś był chętny na zakup to informuję, że niestety można je dostać tylko na iherbie (KLIK), może kiedyś jakiś sklep zmądrzeje i je sprowadzi do Polski...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)