Do twarzy mi z melisą?

Kosmetyki z Domu Cudownej Melisy mają w sobie coś magicznego (i to nie tylko przez tą słodką nazwę). Ciągnęło mnie do nich odkąd pierwszy raz ujrzałam je na blogu Anuli, długo jednak nie mogłam zrealizować swoich zamiarów. W końcu Anuś przysłała mi cały zestaw w prezencie, a ja prawie od razu (no zdjęcia przecież....) przystąpiłam do testów. O mydełkach, pomadce do ust i szamponie w kostce mogliście już przeczytać wcześniej. Pora więc przedstawić ostatni produkt z mojej gromadki - jest nim odżywczy krem do cery suchej.


Producent zapewnia:
Ekologiczny odżywczy krem do codziennego stosowania. Docenią go głównie osoby o suchej, szorstkiej skórze, odzyskując jej miękkość i delikatność.
Przygotowany z czystego hydrolatu z melisy wraz z olejkiem melisowym oraz z suszonych liści melisy i oliwy z oliwek. Zawiera naturalny emulgator z zarodków pszenicy.

Sądząc po opisie, produkt idealny dla mnie! A więc na prawdę chciałam jak najszybciej się do niego dorwać ;) W kartoniku ukrył się plastikowy słoiczek. Jest lekki a jednocześnie bardzo wytrzymały. Ma grube ścianki i ogólnie jest taki inny od znanych mi opakowań - tak inny, że musiałam Wam o tym wspomnieć ;) (na zdjęciach może nie być to tak widoczne...).


Słoiczek ten skrywa ciekawe, pachnące wnętrze! Pachnie oczywiście cudowną, orzeźwiającą, cytrynową meliską. Zapach nie jest zbyt intensywny, dzięki czemu nie męczy, nie pozostaje też długo na skórze.

Krem ma dość zbitą, bardzo kremową (tak wiem, powtarzam się), niby tłustą konsystencję. Skąd to niby? Otóż krem przy rozprowadzaniu nie sprawia wrażenia tłustego, wchłania się pięknie, praktycznie do matu, nie pozostawia żadnej warstwy. Jednak gdy użyjemy go w gorący dzień (a bardziej - będziemy w rozgrzanych pomieszczeniach) cera się delikatnie świeci i wtedy bez problemu określiłabym go jako krem tłusty. Ale tylko wtedy, w normalnych warunkach nie odnosi się takiego wrażenia.


Najważniejsze jest jednak jego działanie. Krem ładnie nawilża i odżywia cerę. Fajnie spisywał się w okolicach oczu - tutaj najbardziej widoczne było odżywienie. Skóra jest gładka i elastyczna a sam krem współpracuje z minerałami, dzięki czemu mogę malować się bez problemu. I takim działaniem cieszyłam się przez grudzień i większość stycznia. Potem przyszedł kryzys całej mojej skóry i mocno mnie wysuszyło - suche skórki wszędzie :/ Wtedy okazało się, że krem ten nie daje sobie rady z moją suchuteńką skórą. :( A tak go lubiłam...

Jeśli jednak Twoja skóra nie jest tak sucha jak moja - warto go spróbować. Choćby dla tej aksamitności i elastyczności jaką daje  - bo tego wrażenia już od jakiegoś czasu nie uświadczyłam.

Skład:

Krem mnie nie zapchał i zrobił mi nic złego. Nie poradził sobie jednak z kryzysem, a więc nie mogę na niego liczyć tak jakbym chciała...

Jeśli jesteście zainteresowani kosmetykami z melisy zajrzyjcie TUTAJ, z tego co się orientuję tylko tu można je dostać :) (gorąco polecam pomadkę do ust, mydełko to czysto melisowe i szampon!).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)