Scrubem w stopy gdy wołają pomocy

Hej Wszystkim! :)
Dziś wreszcie będzie post o pielęgnacji stóp. Ostatnio bardzo zaniedbałam ten temat... nie tylko na blogu :/.
Powiem wam jedno - trampki, mimo że wygodne nie nadają się na bieranie malin w upały, guma tak mnie poodparzała że szok! Uroki moich nienaturalnie wrażliwych stóp :(
Jak dobrze jednak, że miałam coś co mogłam wykorzystać na taką okazję! Ach, czasami zapasy kosmetyków się jednak przydają :).

O czymś co uratowało mnie nie raz  i rozkochało sobie będzie dzisiaj.
A to coś to nic innego jak zmiękczający peeling do stóp od Bani Agaffi.


Saszetki już opisywałam nie raz, jednak do tej pory skupiałam się bardziej na tych włosowych - jakiż to był błąd! Gdyby nie naturalne spotkanie blogerek i wspaniała Asia z Organiki prawdopodobnie nigdy nie sięgnęłabym po ten peeling - tyyyle bym straciła!


Wyglądu saszetki opisywać nie będę, robiłam już to parę razy, a poza tym jak jest każdy widzi ;).
Jednak muszę, wprost muszę wspomnieć jak ten peeling genialnie pachnie! Ja chcę taki do ciała! A jak nie znajdę to tym się wysmaruję. Jestem wprost zakochana w tej woni. Nie potrafię jednak stwierdzić co dokładnie w nim czuję, trochę niby miodu, trochę niby szałwii, masę innych rzeczy, a połączenie wychodzi niesamowite!


Peeling ma zbitą, troszkę masełkową konsystencje w której zatopione są drobiny(nie mylić z drobinkami) cukru. Nie trzeba go wiele by cała stopa została nim wysmarowana. Cukier nie rozpuszcza się szybko, jednak muszę przyznać, że nie ma jakichś specjalnie dużych właściwości ścierających - za to cudownie masuje! Ale, ale! Niby to peeling i powinien głównie zdzierać, jednak on odżywia! Parę chwil masowania stópek tym kosmetykiem a stopy po spłukaniu są mięciutkie jak u dziecka. Efekt spokojnie utrzymuje się dzień lub dwa, a gdy dłużej pomasujemy to nawet parę dni. Nie muszę po nim używać kremów a i tak cieszą mnie moje stopy (a ja z tych co za swoimi stopami nie przepadają).

Skład:

Mimo, że używam go często nadal mam sporo w saszetce - także mam jeszcze więcej radości - nie dość, że działanie super to jeszcze wydajność jest świetna. Peeling ten stał się stałym bywalcem w mojej łazience, gdy się skończy na pewno zakupię kolejne opakowanie. I na pewno przejdę się wtedy do sklepiku Asi (kto nie wie niech słucha, znaczy się czyta - Asia jest niesamowita! Warto do niej pójść tylko po to by móc wysłuchać jak wiele wie o kosmetykach, które sprzedaje :) LUBLINANKI - zapraszam na Wieniawską 8)


Znacie ten peeling?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)