Jogurtowe mydło z Lawendowej Farmy

Hej!
Wiem, że niektórzy z Was (Una :D) czekają na ciąg dalszy moich mydlanych perypetii miłosnych. Telenowela się zrobiła niezła... Włoch Lorenzo został przeze mnie zdradzony dla Hiszpana Estebana... Po czym obaj się zmydlili! A to nie koniec! Ale nastąpiła chwilowa przerwa w nadawaniu ;) Teraz można przypomnieć sobie poprzednie odcinki a w następnym miesiącu prawdopodobnie wróci transmisja ;)

Także dziś chcę Wam przedstawić delikatne mydełko, które niewiele ma wspólnego z moimi wcześniejszymi ekscesami. Oto mydło jogurtowe z Lawendowej Farmy:


Już Wam kiedyś wspominałam, że mydła z dodatkiem miodu czy wszelkiego rodzaju nabiału po prostu uwielbiam! Więc jak dostałam tą kostkę na urodziny (musiała trochę poczekać od grudnia...) to byłam zachwycona! Zwłaszcza, że poznałam już trochę kostek z Lawendowej Farmy i wszystkie bardzo polubiłam. Wszystkie świetnie się pienią - dają aksamitną, otulającą pianę. I wszystkie mają podstawową wadę - szybko się kończą.

To nie odbiega zbytnio od reguły, jednak coś je wyróżnia - nie ma zapachu, za to skóra po nim jest bajecznie miękka! Dodatkowo jest to mydło, które na prawdę pozostawia po sobie uczucie nawilżenia - dla mojej skóry bajka!


Oprócz tego jest bardzo wszechstronne. Myje skutecznie i jest przy tym bardzo delikatne. Bez problemu umyję nim twarz, ciało, użyję go do golenia czy wykorzystam do higieny intymnej. Skóra dziecięca też jest z niego zadowolona. Poza tym ma ono w sobie coś hipnotyzującego ;) Uwielbiam trzymać je w dłoni, jest takie miękkie (ale to nie tak, że się marze, czy rozlatuje - nic z tych rzeczy), to trzeba po prostu poczuć!

Skład:
Saponified Olive Oil, Saponified Coconut Oil, Yoghurt, Aqua

Prosty i cudowny w swej prostocie!


Znacie mydła Lawendowej Farmy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)