Stronie od mechanicznych pilingów do twarzy, ale...

No właśnie, znalazłam ale! Oto ono:


Naprawdę sceptycznie podchodziłam do tego produktu bo już dawno przestawiłam się na pilingi enzymatyczne, jednak postanowiłam spróbować i nie żałuje!

Piling znajduje się w 60 ml tubce o ładnej kolorystyce, jednak dla mnie trochej słabej grafice - lubię jak kosmetyki ładnie wyglądają jednak spokojna głowa, nie oceniam na tej podstawie ich zawartości :).


Piling ma gęstą, treściwą konsystencje, łatwo się go rozprowadza na twarzy. Ziarenka faktycznie są dość duże - jednak nie powodują podrażnienia, byłam w niezłym szoku jak to odkryłam.

Piling łatwo wydobywa się z tubki, dzięki czemu będzie można wykorzystać go do końca.

Zapach jest całkiem przyjemny, taki trochę jakby kremowy? :)


A jak z działaniem?
Musze przyznać że świetnie! Skóra jest wygładzona i co ciekawe nie podrażniłam sobie policzków, które np po korundzie wyglądały jakbym się różem natarła...  A tutaj nic - tylko wygładzenie, odświeżenie, usunięcie suchych skórek... Dodatkowo piling nie wysuszył mojej twarzy, dodał jej świeżości. Na prawdę świetnie się spisał!


A teraz skład:
 aqua, cetearyl alcohol, glycerin, glyceryl stearate, isopropyl myristate, juglans regia shell powder, polyethylene, hyaluronic acid, cetaereth-20, argania spinosa kernel oil, cocamide dea, propylene glycol, hamamelis virginiana leaf extract, hydrolyzed silk, sodium laureth sulfate, acrylates, triethanolamine, allantoin, polysorbate 20, peg-20, glyceryl laurate, tocopherol, linolein acid, retinyl palmitate, dmdm hydantoin, parfum, methylchloroisothiasolinone, methylisothiasolinone, disodium edta, Cl 77492, Cl 77981.

Cena: ok 9 zł


Miałyście go może?
Pozdrawiam
Żan

19 komentarzy:

  1. Czeka sobie grzecznie w zapasach! Ale narobiłaś mi chęci na wypróbowanie go:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ominął mnie ten peeling, więc się nie wypowiem. Ale Eveline potrafi zaskoczyć, niektóre ich produkty są naprawdę ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja zawsze wybieram te mechaniczne, jednak tego nie znam jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja z kolei jestem wielką fanką peelingów mechanicznych, obecnie używam brzoskwiniowej Sorayi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie troszeńkę podrażnił, ale tylko za pierwszym razem...

    OdpowiedzUsuń
  6. nawet go nie widziałam w żadnym sklepie :)
    obecnie używam peelingu z Sorai i wątpię żebym go zamieniła a coś innego :D

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja z kolei zdecydowanie wolę zdzieraki :D

    OdpowiedzUsuń
  8. nie widziałam nigdy tego produktu :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie spotkałam się jeszcze z tym produktem - ale zaciekawiłaś mnie i może się na niego skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. nie jest mega ostry ale lubię ten peeling. używam na zmianę z innymi. jest tani i spełnia swoje zadanie

    OdpowiedzUsuń
  11. Za to ja bardzo lubię peelingi mechaniczne, choć przerzuciłam się na te domowe zamiast gotowych.
    U mnie korund sprawdził się znacznie lepiej, bardzo go lubię i na pewno będę do niego wracać, choć rzeczywiście trzeba z nim uważać żeby nie podrażnić sobie twarzy. Wystarczy użyć go mniej i dodać do czegoś co mocno się pieni a od razu tarcie jest znacznie delikatniejsze :) no i oczywiście delikatniej masować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie lubię pieniących się żeli do twarzy i zapewniam, że stosowałam go w ilościach minimalnych :)

      Usuń
  12. Ciekawa jestem jak sprawdziłby się u mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam go i niepotrzebnie się go obawiałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. no fajny, chciałabym go wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja muszę wykończyć swoje pootwierane i się za niego wezmę :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam go i uwielbiam! Dla mojej mieszanej cery jest wręcz stworzony :)

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że miło spędziłeś czas czytając mojego bloga :)